wtorek, 24 marca 2009

Auć!


Auć!
A zaczęło się tak pięknie. Izba przyjęć została podzielona. W części starej siedziała ta sama złodziejka dusz i ostatniego oddechu co ostatnio, ale ona obsługiwała jedynie załogi karetek i zajmowała się pacjentami z zawałami czy innymi nagłymi przypadkami po pavulonowymi. Druga część to część dla planowych przyjęć czyli klientów nie awanturujących się.

- Wziąć nada numerek i poczekać gdzie mnie tu zgląda?

Poczekałem. Papierów tona, zgoda na się przetwarzanie, zgoda na się przetwarzanie do celów medycznych, do celów badań naukowych, zgoda na zgon, wskazanie najbliższej rodziny, wyznanie, xiądz czy pop i tak dalej, i tak dalej. Idę na oddział. Dostałem welfron i termin na czternastego za trzy tygodnie prawie. Co by się welfron nie zmarnował badanko przyjemne jak nigdy a w żyłę jakiś super środek co mnie dopiero puścił. Zero wizji, łep boli i zaczął padać śnieg - choć może to tylko coś z moimi oczami.

Brak komentarzy: