poniedziałek, 20 grudnia 2010
niedziela, 30 maja 2010
Umarlem?
Śpiewa jakiś koleś...
Coś oO oO OOO maAAAatceEeEeee...
I
PiEeEErwszyYYym dniuUUu tygoOOdniAAaaa...
Już myślałem ze umarlem w jakiejś obcej wierze w obcego Boga.
Ale kiedy powiedział żeby zaczęli jeść moje ciaAaAaAło i kreEeEw
obudzilem się!
Brrr kanibale!
sobota, 29 maja 2010
piątek, 28 maja 2010
Złote myśli
Są ludzie wytrzymałe i som ludzie nie wytrzymałe.
Postanowiłem upamietnic kilka swiatlych myśli.
czwartek, 27 maja 2010
Z e pielęgniarka w jednym łóżku.
Oby bez makreli. Aby historia się nie powtórzyła zaprosilem e
pielegniarke do łóżka. Jakaś zimna taka.
pielegniarke do łóżka. Jakaś zimna taka.
środa, 26 maja 2010
Zbzikuje tu albo ocipieje
Nowoprzyjety koleś jest jeszcze lepszy już dowiedziałem się jak to
lekarka bojała się go wypuścić, jakiem leżał gdzieś tam wczeni
to wisz Pan... Poproszę siostrę o coś na sen. Dobranoc.
lekarka bojała się go wypuścić, jakiem leżał gdzieś tam wczeni
to wisz Pan... Poproszę siostrę o coś na sen. Dobranoc.
Lapanka
Udało mi się! Była poranna lapanka na stół. Niestety byłem już
po obfitym sniadaniu. No jak mi przykro :-D
Jest nowy delikwent, sądząc z akcentu i rodziny nie miastowy jak
gadacz, pewnie się dogadajo. Gadacz pojechał na eksperymenty. Szkoda
chłopa.
po obfitym sniadaniu. No jak mi przykro :-D
Jest nowy delikwent, sądząc z akcentu i rodziny nie miastowy jak
gadacz, pewnie się dogadajo. Gadacz pojechał na eksperymenty. Szkoda
chłopa.
wtorek, 25 maja 2010
Wieczorna obczajka bezpieczeństwa
W ramach wieczornych spotkań między klinicznych poszedłem na swój stary oddział. Dlaczego stary? To zacznę od początku...
W niedzielę leżę sobie jak los przydzielił na trójce wraz z dwoma szczęściarzami co w poniedziałek chcieli już wychodzić. Jest mi dobrze bo padło na wyrko pod oknem. Zasięg na jedną mini kreseczkę aż do mojej poduszki. No mniodzio i w ogóle... spokojnie gawędzimy i tak zastaje mnie poniedziałek.
Według wszelkiego prawdopodobieństwa mają mnie ciachnąć. Przychodzi lekarz, rozmawia, zbiera zgody na zgon i przekazanie organów. Siostry pobierają co miały pobrać, idę na echo i takie tam. Potem okazuje się, że w moim pokoju faktycznie wszyscy dostają wypisy. Co więcej dostałem go i ja.
Wypisano mnie na inny oddział bo sala ta staje się salą kobiecą. Na nic przekonywania, że nie różnię się aż tak od kobiet i że w zasadzie z wieloma się nawet dobrze dogaduję więc mogę zostać.
Przenoszą mnie na "Nadciśnienia". Sala ze znacznie lepszym zasięgiem sieci ostatecznie mnie przekonała. Jest na niej wspomniany już wcześniej nie wygadany męczennik. Też jak ja przyjęty w niedzielę.
Teraz część o między klinicznych kontaktach.
Ponieważ sala na innym oddziale i siostry tu jakieś inne a jedna to nawet chodzi z jakimś takim welonem o wszystko trzeba się upominać. O lekarza, o zastrzyk, inne dotąd przyjęte zwyczaje tu nie obwiązują. Jak chce się lek, trzeba iść do tej w welonie, jak zastrzyk lepiej samemu sobie zrobić, o poranną temperaturę zostałem zapytany i na podstawie wiedzy eksperckiej podałem 35.9 - i taką wpisano w kartę.
Taki więc opuszczony i osamotniony łażę (co by nie słuchać gadacza) czasem na swój poprzedni oddział. Tam łowię newsy. Jest tak: lekarzy ciachających jest trzech. Ciachać mnie miał drugi. Trzeci ciacha tylko drastyczne przypadki, a pierwszy się uczy. Dziś na stół trafiło trzech nieszczęśników. Dwóch walczy teraz z ciężką gorączką. Jeden ma dosyć rozległy wylew, a jeden z nich jeszcze coś nie fajnego. Dlaczego? Jedynka dziś cięła!
Jutro też ma ciąć, więc rano rzucam się na śniadanie! Nawet jak by był mielony z dzisiejszej kolacji omlet w sosie z zupy, której też nie jadłem rzucam się aby nie być na czczo i nie trafić na stół.
Z tym odkryciem wracam do mojego gadacza a ten się cieszy, że go jutro robią!
Powiedzieć mu czy nie?
W niedzielę leżę sobie jak los przydzielił na trójce wraz z dwoma szczęściarzami co w poniedziałek chcieli już wychodzić. Jest mi dobrze bo padło na wyrko pod oknem. Zasięg na jedną mini kreseczkę aż do mojej poduszki. No mniodzio i w ogóle... spokojnie gawędzimy i tak zastaje mnie poniedziałek.
Według wszelkiego prawdopodobieństwa mają mnie ciachnąć. Przychodzi lekarz, rozmawia, zbiera zgody na zgon i przekazanie organów. Siostry pobierają co miały pobrać, idę na echo i takie tam. Potem okazuje się, że w moim pokoju faktycznie wszyscy dostają wypisy. Co więcej dostałem go i ja.
Wypisano mnie na inny oddział bo sala ta staje się salą kobiecą. Na nic przekonywania, że nie różnię się aż tak od kobiet i że w zasadzie z wieloma się nawet dobrze dogaduję więc mogę zostać.
Przenoszą mnie na "Nadciśnienia". Sala ze znacznie lepszym zasięgiem sieci ostatecznie mnie przekonała. Jest na niej wspomniany już wcześniej nie wygadany męczennik. Też jak ja przyjęty w niedzielę.
Teraz część o między klinicznych kontaktach.
Ponieważ sala na innym oddziale i siostry tu jakieś inne a jedna to nawet chodzi z jakimś takim welonem o wszystko trzeba się upominać. O lekarza, o zastrzyk, inne dotąd przyjęte zwyczaje tu nie obwiązują. Jak chce się lek, trzeba iść do tej w welonie, jak zastrzyk lepiej samemu sobie zrobić, o poranną temperaturę zostałem zapytany i na podstawie wiedzy eksperckiej podałem 35.9 - i taką wpisano w kartę.
Taki więc opuszczony i osamotniony łażę (co by nie słuchać gadacza) czasem na swój poprzedni oddział. Tam łowię newsy. Jest tak: lekarzy ciachających jest trzech. Ciachać mnie miał drugi. Trzeci ciacha tylko drastyczne przypadki, a pierwszy się uczy. Dziś na stół trafiło trzech nieszczęśników. Dwóch walczy teraz z ciężką gorączką. Jeden ma dosyć rozległy wylew, a jeden z nich jeszcze coś nie fajnego. Dlaczego? Jedynka dziś cięła!
Jutro też ma ciąć, więc rano rzucam się na śniadanie! Nawet jak by był mielony z dzisiejszej kolacji omlet w sosie z zupy, której też nie jadłem rzucam się aby nie być na czczo i nie trafić na stół.
Z tym odkryciem wracam do mojego gadacza a ten się cieszy, że go jutro robią!
Powiedzieć mu czy nie?
Co na to Nigela Lawson, Gino Dacampo czy Jamie Oliver?
No to zjechała kuźwa kolacja! Ryż z chlebem i dżem... O co kurka w tym wszystkim chodzi? Jaki egzotyczny kucharz może coś takiego wymyślić? Co tam Kucharz... toż to kuchmistrz!

Więc co na to Nigela Lawson, Gino Dacampo czy Jamie Oliver? Kuźwa nie mają takiej wyobraźni!
Moja też się chyba na dziś skończyła, to wykwintne danie wraca do kuchni, zobaczymy czym się jutro objawi.

Więc co na to Nigela Lawson, Gino Dacampo czy Jamie Oliver? Kuźwa nie mają takiej wyobraźni!
Moja też się chyba na dziś skończyła, to wykwintne danie wraca do kuchni, zobaczymy czym się jutro objawi.
Chwała Bogu za TiVi
Boże strasznie doświadczasz swych sług. Nawet jeśli byli już we wszystkich na tej półkuli świętych miejscach. A jak strasznie doświadczasz sług innych i nie swych!
Wysłuchałem kilkanaście razy najstraszniejszych opowieści z życia Twego sługi a mego sąsiada. Obejrzałem wszystkie zdjęcia jakie ze sobą zabrał do szpitala i nie były to zdjęcia serca czy zastawek, znam więc całą jego pobożną rodzinę. Wiem gdzie pracuje, choć w zasadzie od pół roku na zwolnieniu nie pracuje. Wiem o wszystkich jego nieszczęściach i wielokrotnych rozmowach z lekarzami.
Próbowałem spać ponad miarę, ale nie mogę. Wtykam sobie w uszy słuchawki, nie pomaga. Udaję, że czytam książkę, ale nie czytam bo koleś... napierdala i napierdala non stop. Kurka ale on musi być samotny w tym swoim nieszczęściu.
Mam zaległości w czytaniu gazety, czytaniu książki słuchaniu muzyki i we wszystkim co można robić bez słuchania, kiedy poszedł do WC uciekłem, jak wróciłem siedział przed TV z nowo przyjętymi wdzięcznymi słuchaczami.
Chwała Bogu za TiVi.
Wysłuchałem kilkanaście razy najstraszniejszych opowieści z życia Twego sługi a mego sąsiada. Obejrzałem wszystkie zdjęcia jakie ze sobą zabrał do szpitala i nie były to zdjęcia serca czy zastawek, znam więc całą jego pobożną rodzinę. Wiem gdzie pracuje, choć w zasadzie od pół roku na zwolnieniu nie pracuje. Wiem o wszystkich jego nieszczęściach i wielokrotnych rozmowach z lekarzami.
Próbowałem spać ponad miarę, ale nie mogę. Wtykam sobie w uszy słuchawki, nie pomaga. Udaję, że czytam książkę, ale nie czytam bo koleś... napierdala i napierdala non stop. Kurka ale on musi być samotny w tym swoim nieszczęściu.
Mam zaległości w czytaniu gazety, czytaniu książki słuchaniu muzyki i we wszystkim co można robić bez słuchania, kiedy poszedł do WC uciekłem, jak wróciłem siedział przed TV z nowo przyjętymi wdzięcznymi słuchaczami.
Chwała Bogu za TiVi.
poniedziałek, 24 maja 2010
zostanę tu na dłużej
Po raz pierwszy zostałem oznakowany data, czyżby z personelem było
aż tak zle? Dobrze ze nie wpisali roku, tak mogę przypuszczać, ze
mój pobyt potrwa tu miesiące a nie lata.
aż tak zle? Dobrze ze nie wpisali roku, tak mogę przypuszczać, ze
mój pobyt potrwa tu miesiące a nie lata.
Jak mi tego brakowało.
Nieodmiennie fascynuje mnie rytm pracy w takich jednostkach. Co
powoduje, ze o 6 rano zanim ktokolwiek wstanie i kiedy jeszcze w
zasadzie noc na oddziale zaczyna się mierzenie, ważenie (choć początkowo wydawało się, że było to warzenie), leki zastrzyki i ekagie spiacych ludzi? Chodzi może o wyniki z zaskoczenia?
Oddalem wiec wiaderko krwi, moczu wsadzono mi termometr, zmierzono
puls i zrobiono ekagie i obudzilem się. Jaki piękny poranek.
powoduje, ze o 6 rano zanim ktokolwiek wstanie i kiedy jeszcze w
zasadzie noc na oddziale zaczyna się mierzenie, ważenie (choć początkowo wydawało się, że było to warzenie), leki zastrzyki i ekagie spiacych ludzi? Chodzi może o wyniki z zaskoczenia?
Oddalem wiec wiaderko krwi, moczu wsadzono mi termometr, zmierzono
puls i zrobiono ekagie i obudzilem się. Jaki piękny poranek.
niedziela, 23 maja 2010
Wieczorny odkrywczy spacer.
Spacerujac znalazłem coś... No własnie co to jest? To jego
Ekscelencja już nie żyje? Ktoś coś z tego rozumie? Tych "nagrobkow"
jest tam wiecej, ale jest za ciemno i boje się zlych duchów.
Ekscelencja już nie żyje? Ktoś coś z tego rozumie? Tych "nagrobkow"
jest tam wiecej, ale jest za ciemno i boje się zlych duchów.
Szpital się przechrzci.
Szpital postanowił uczcić ostatniego bohatera i zamierza przybrać
jego święte imię. Popiersie przygotowane i trawnik przyciety.
Przyjmowani bedą tylko pacjeci z właściwej linni politycznej
ewentualnie koalicjanci. Całe szczęście, że odsłoniecie i chrzest
planowany na jutro, a ja przyjęty przemknałem się dziś!
jego święte imię. Popiersie przygotowane i trawnik przyciety.
Przyjmowani bedą tylko pacjeci z właściwej linni politycznej
ewentualnie koalicjanci. Całe szczęście, że odsłoniecie i chrzest
planowany na jutro, a ja przyjęty przemknałem się dziś!
piątek, 9 kwietnia 2010
Subskrybuj:
Posty (Atom)