środa, 23 lipca 2008

Co ma wisieć nie utonie...


Według wszystkich przesłanek zjadłem ostatnią wieczerzę. Jutro zanim trzy razy kur zapieje mam iść na stół. Mam nadzieję, że wezmą mnie nie za wcześnie, bo potem trzeba leżeć plackiem. Nigdy nie leżałem w ten sposób i nie wiem czy mi się uda.
Szczerze mówiąc mam pietra, bo w tej historii występuje jeszcze żyd zdrajca. Zastanawiam się kto to może być? Na łóżku obok leży koleś z rozrusznikiem. Wcześniej słabo chodził i słabo mówił. Miałem nadzieję, że jak będzie miał już rozrusznik to go on trochę rozrusza. Niestety - odkąd przywieźli go z bloku operacyjnego nie ruszył ni ręką ni nogą. Chyba rozrusznik nie działa. Tak czy inaczej na zdrajcę się nie nadaje.
Przyszło dwóch chłopców z miasta, przynieśli mi kartkę urodzinową - no ale to też nie oni. Kartka fajna - dziękuję, ale z Kaczką - może to ona? W zasadzie sama kaczka to jakaś pijaczka. Najbardziej więc pasuje mi do tego zdrajcy. Tylko czy to żyd? W sumie jest nieparzysto kopytna więc i koszerna. na wszelki wypadek powieszę ją nad łóżkiem. Co ma wisieć nie utonie.

Brak komentarzy: