środa, 23 lipca 2008

Jak być znów na czczco?


Zjechało śniadanie, było jak zwykle przeobfite.
Do tego Czepkowa powiedziała, że jest kawa. Zamówiłem late z podwójnym espresso i syropem irysh cream, a jak by jeszcze kropeczka bitej śmietany to bym się nie obraził, można prosić?
- NIE MA!
no to może choć podwójne espresso z pianką z mleka?
- NIE MA, NO CO PAN?
No co ja, przecież to Pani mówi że można dziś kawę?
- NO BO JEST NIECH DA KUBEK
dałem... brązowa ciecz jaką dostałem miała smak ścierki po wytarciu herbaty o smaku bawarki z kożuchem z mleka. Na szczęście mam jeszcze wodę. Naturalnie dostałem przydziałową kanapkę.

Pojawił się lekarz, poczytał wyniki pokiwał głową i poszedł. Ma dziś zły dzień koleś z pod ściany powinien się zastanowić czy chce być dziś operowany - wnerwiony lekarz to śmieszna operacja ale nie dla pacjenta.

Zjadłem śniadanie, zaniosłem talerzyk, wylałem kawę włączyłem radio. Słyszę przez słuchawki PAŃ ĄDZIĄŃ! To chyba ja, zdejmuję słuchawki.
- Pan jest na czczo?
- Ta... w zasadzie tak,
- No to dobrze bo będziemy robić operacje,
- super tyle że ja zjadłem kanapkę...
- Ojej kto Panu dał śniadanie?
- Jakie śniadanie...

Zgodnie ustaliliśmy, że po tej kanapce stan "na czczo" wróci w okolicach 12.

Jedno dobre nie wypiszą mnie bez zabiegu. Nieszczęśnicy z pokoju namawiają mnie abym poszedł na rentę - może to i dobry plan?

Brak komentarzy: